Zapomniałam wczoraj wspomnieć, że mam nową lokatorkę w sali. Pani Chomik - jak ją ochrzciłam (przez wzgląd na uwydatnione policzki i lekko spłaszczony nosek), wprowadziła się do mnie późnym popołudniem i na pierwszy rzut oka sprawiała wrażenie sympatycznej. Jeśli chodzi o granicę wieku mojej nowej sąsiadki, to owszem, przesunęła się ona nieco względem poprzedniczki, jednak zupełnie w drugą stronę... Pani Ewa bowiem reprezentuje grono szacownych emerytów uprawiających z namiętnością swój przydomowy ogródek ;)
Zaraz po śniadaniu i tradycyjnym zastrzyku w brzuch, udałam się do pomieszczenia zabiegowego na pobranie krwi. Pielęgniarka wybrała prawą rękę, obszukała, poklepała, popsikała spirytem i niby znalazła jakąś żyłę.. Wkłuła się więc i zaczęła mi nią merdać po tej ręce... Po chwili takiego grzebania wyjęła igłę i oznajmiła: "Tu nie ma żył"...
Przeszła do drugiej ręki... Tu na szczęście za pierwszym razem wbiła się tam, gdzie potrzebowała i krew popłynęła, napełniając obie probówki... Gdy było już po wszystkim, a ja wstałam, by udać się do wyjścia, zaskoczona piguła zapytała "To ty masz dojście centralne?! a czego nie mówiłaś..?!" Na co ja lekko poirytowana i zdezorientowana zarazem odpowiedziałam "A co to pani nie widziała, że mam?", na co z kolei piguła wielce oburzona odpaliła na pożegnanie: "A to takie rzeczy trzeba zgłaszać, przecież mogłam Ci pobrać krew z tego wkłucia i nic byś nie poczuła.."
"Aaa, to świetnie wiedzieć na przyszłość" - pomyślałam tylko i nic nie mówiąc przycisnęłam mocniej gazę do pokłutego zgięcia w okolicy łokcia, ruszając w kierunku swojej sali..
Chwilę później zostałam poproszona przez inną pielęgniarkę do innego pokoju zabiegowego w celu zmiany opatrunku na szyi.. Tym razem pielęgniarka była milsza, co niestety nie miało wpływu na ból, jaki towarzyszył odklejaniu przeźroczystego plastra z szyi, odrywaniu go od wplątanych włosów i drażnieniu obolałego miejsca przy samej skórze obok wbitego przewodu...
Jakoś i to przeżyłam i z nowym opatrunkiem (teraz wygląda to tak) wróciłam do sali...
Mój spokój dnia niestety krótko po tym znów został zakłócony...;) Tym razem przyszła moja pani doktor prowadząca i przedstawiła mi plan działania na najbliższe dni... Od dziś rozpoczyna się podawanie sterydów, które potrwa przez kilka dni, a od poniedziałku ruszamy już z chemią... Zleciła również zdjęcie wenflona z ręki i tym sposobem moja dłoń została uwolniona! Teraz żadna kurtka już mnie nie zaskoczy ;)
Pierwsza kroplówka z tradycyjnym sterofundinem popłynęła moimi nowymi przewodami! "Prawdziwa smycz:)" - pomyślałam... A w okolicy kolacji przyniesione mi zostały 3 małe, dodatkowe tableteczki, które okazały się sterydami... No, muszę ze wstydem przyznać, że zabierałam się do nich jak pies do jeża, ale w końcu przełamawszy pewne naturalne (taką przynajmniej mam nadzieję, że są to całkiem naturalne) opory, przełknęłam te gorzkie specyfiki i chwilę później niemal w bezruchu czekałam na reakcję organizmu...;)
Moja masa mięśniowa ani drgnęła... Zaczęłam równie bacznie, acz dyskretnie przyglądać się dłoniom, stopom, obejrzałam twarz w lusterku... ale nic się nie zmieniło ;) Pani Ewa, moja nowa współlokatorka, po kolacji wyciągnęła skamuflowane w swojej szafce szpitalnej sezamki i poczęstowała mnie nimi...
Choć przy ALL (i ogólnie nowotworach) cukier jest wysoce niewskazany, to sezamki... mmm... nigdy nie odmawiam! :)) Wywiązała się między nami całkiem fajna rozmowa, moja nowa "koleżanka" okazała się bardzo pozytywną starszą panią z cukrzycą, stąd pochomikowane w różnych miejscach drobne przekąseczki wydały mi się w tym momencie rzeczą jak najbardziej na miejscu. "Jak prawdziwy chomik" - pomyślałam! ;)
Tego dnia czułam się całkiem dobrze. Nic nie dolegało mi fizycznie, a i psychiczny spokój towarzyszył mi od popołudnia aż do wieczora. Czas umilały sympatyczne pogawędki z panią Ewą, tak diametralnie różne od pogawędek z panią NIEpozytywną. Cieszyłam się, że to właśnie z nią spędzę kolejne 3 tygodnie (bo na taki okres czasu przyszła do szpitala pani Ewa). Wspólnie przyjęłyśmy jeden front wobec nocnej zmiany niesympatycznych pielęgniarek, próbując nawzajem dźwigać się w swych słabościach :)
Później moja wieczorna rutyna: oddzwanianie do najbliższych, odpisywanie na cudowne, pokrzepiające smsy, w końcu najbardziej wyczekiwana, ostatnia w dniu rozmowa z Dominikiem, który zdaje mi, jak co dzień szczegółową relację z dnia i wreszcie czas dla Boga... godz. 1:15
Dziś wsłuchuję się szczególnie w psalm nr 6... "Panie nasz, o Panie nasz... jak przedziwne Twe imię..., Cała ziemia, cały świat Twą potęgę zna... małe dzieci wielbią Cię, Twoim wrogom na przekór, Twój majestat wznosi się nad niebiosa..." Panie mój, nikt tak, jak dzieci nie pokłada ufności w Tobie.. One są takie czyste i zapatrzone w swych ziemskich rodziców, tak bardzo im wierzą, ufają, dają się prowadzić i kompletnie nie podejrzewają, że rodzice mogą zawieść ich zaufanie... Panie mój, proszę, pozwól mi w pełni zaufać Tobie i uwierzyć, jak te dzieci, że dobry Tata nie da mi zrobić nic złego... nawet w takim miejscu jak szpital, nawet wtedy, gdy nieprzychylna piguła celuje we mnie ostrą igłę, nawet wtedy, gdy po podaniu chemii zrobi mi się słabo, wypadną mi włosy i będę przemęczona... Nawet wtedy nie pozwól mi się poddać przekonaniu, że o mnie zapomniałeś... Tylko mnie prowadź za rękę, jak dziecko i przeprowadź przez tą ciemną dolinę, która się nieuchronnie do mnie zbliża...
Smycz <3 A bicek od samych sterydów nie urośnie - trzeba jeszcze pakować i wcinać stejki, żeby poszło w masę ;) Dorotka - codzienny zastrzyk dobrych fluidów ode mnie :***
OdpowiedzUsuńDziękuję Kochana :** podeśle mi trochę tych stejków, może jeszcze coś się uda nadrobić ;)! Buziaki :*
UsuńBo nie biceps i nie triceps, ale sztuka pozowania...się liczy :)))
UsuńA to akurat widzisz prawda ;) Dzięki Aga!
UsuńJak na stejki, to w wolnej chwili zapraszamy do Szkocji Miszu - Angus beef jest najlepszy na świecie;) Upasiemy Cię, że aż! Do tego szejki proteinowe na śniadanie i poczujesz się jak prawdziwy sterydziasz! Myślami codziennie jesteśmy z Tobą:*:*:*
UsuńKochana, czekam na dalsze opowieści! To jest jak romans połąćzony z horrorem i z filmem si-fi!! :-*** Przesyłam uściski i dobrą energię kochany cyborgu!
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam wszystkim!! :** naprawdę cieszy mnie Wasza obecność :*
OdpowiedzUsuń