Dziś o godzinie 7:45 czasu polskiego ;) wyruszyliśmy w kierunku na Wrocław celem dokonania drugiego (i ostatniego - mam nadzieję!) podejścia do tematu przeszczepu w odniesieniu do mojej osoby ;)
Jedziemy TAM, a TU zostają one... najdroższe... najkochańsze... moje... Będzie bardzo ciężko... i nie tylko mi, bo Ala weszła właśnie w okres "mama!", a Hania standardowo - woli się z mamą, tak profilaktycznie nie rozstawać ;)
Trafiłam ponownie na oddział przeszczepowy A, jednak tym razem do sali nr 4 - mniejszej niż poprzednia i bez telewizora... Gdybym była moim mężem, z pewnością ubolewałabym bardzo nad tym faktem - przynajmniej przez najbliższy miesiąc (czas trwania mistrzostw świata w piłce nożnej)... Ale że jestem sobą (i sobą pozostanę ;)) nie straszny mi brak czarnego pudełka, najważniejsze, że wszystko, co tym razem zapakowałam - przeszło ostrą kontrolę strażniczki oddziałowej!
Na dziś tyle nowinek...
Odsypiam nocne pakowanie
buzi buzi buzi i pozytywne wibracje wysyłam:) teraz się musi udać:)kasia l.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńDorotko, modlę się i 3mam kciuki, bo wszystko musi być OK :)
OdpowiedzUsuńZbieraj siły by obce stało się Twoje. Otaczamy Cię modlitwą i Twojego dawce też, żeby nic nie przeszkodziło. :)
OdpowiedzUsuń