poniedziałek, 23 czerwca 2014

Punkcja day

Panie, oświeć drogę mą...

Za chwilę przyjdzie lekarz i zrobi mi punkcję lędźwiową. Trochę więc poleżę... Ostatnio nic nie piszę, bo i o czym tu pisać? O bólu, tęsknocie i strachu...? To wszystko już było... Jak mi coś nowego przyjdzie do głowy, to dam znać. A jeśli chodzi o terminy to... wstępna data pobrania komórek macierzystych od dawcy, zaproponowana przez ośrodek w Poznaniu (stamtąd pewnie jest mój drugi dawca) przypada na 11 lipca... Z czego więc tu się cieszyć? Że gratisowo poleżę jeszcze 2 tygodnie w "sanatorium" - wątpliwa przyjemność... Mój doktor prowadzący obiecał jeszcze z nimi ponegocjować... ale czy coś wskóra?

Każdego wieczoru, kiedy słońce zachodzi za horyzont i już tak mocno nie grzeje w moje okna i wreszcie widać cokolwiek na monitorze komputera... wtedy dziękuję Bogu, że kończy się kolejny, szpitalny dzień... Ale często też z tego powodu płaczę... że kolejny dzień przeleciał mi przez palce i bezpowrotnie minął, a moje Skarby są o dzień starsze, o dzień sprytniejsze, o dzień dojrzalsze, każdego dnia stają się inne - naturalna kolej rzeczy... lecz to wszystko odbywa się poza mną...

...i to boli najbardziej


2 komentarze:

  1. Jeszcze trochę i będziecie razem :) A wtedy nic już ci nie umknie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. nie no - jak pobieranie ślicznych, zdrowych komórek dla Ciebie będzie w Poznaniu to musi się udać!!!
    I choć zabrzmi to jak błahy frazes i wiemy, że niewiele pomoże - czymże są te tygodnie, czymże jest rok - wobec kolejnych lat? Jest o co walczyć, modlić się i na co czekać... :-)

    OdpowiedzUsuń